Bohaterem dzisiejszego wpisu jest
błyszczyk Oh my gloss by Rita Ora od Rimmel. Nie należy on do nowości ale być
może jeszcze nie wszystkie z Was go znają a na pewno warto go poznać. W moje
ręce wpadł niedawno gdy szukałam czegoś delikatnego i nie nachalnego. Czy się
polubiliśmy? Dowiecie się w dalszej części. Zapraszam.
Błyszczyk ma bardzo ładne,
dziewczęce opakowanie. Buteleczka jest delikatnie skręcona. Pewnie leży w
dłoni. Aplikator jest tak skonstruowany, że wydobywamy odpowiednią ilość
kosmetyku bez konieczności ocierania nadmiaru o brzegi. Konsystencja jest gęsta,
jednak lekko i równomiernie rozprowadza się na ustach i ich nie skleja. Formuła
z olejkiem arganowym i witaminą E sprawia, że usta są miękkie i nawilżone a
technologia Glass Lock nadaje im piękny połysk.
Zapach jest słodki ale szybko się
ulatnia. Kolor, który wybrałam to Love Bug czyli subtelny beżowo – różowy
odcień ze srebrnymi drobinkami. Mogłoby być ich trochę mniej ale w każdym razie
ich ilość nie przeszkadza w użytkowaniu. Usta są ślicznie podkreślone, pełne i
bardzo apetyczne.
Jeżeli chodzi o trwałość to na
pewno nie wytrzyma na ustach sugerowanych 6 godzin chyba, że nie będziemy nic jeść
ani pić. U mnie wytrzymał 2 godziny bez poprawek. Trwałość nie jest dla mnie
najważniejsza, zawsze mam go przy sobie i mogę poprawić makijaż. Zdecydowanie ważniejsze
jest dla mnie, że nie wysusza ust oraz ich nie podrażnia.
Opakowanie o pojemności 6,5 ml
kosztuje około 24 złotych.
Co sądzicie o błyszczykach Oh my gloss? Próbowałyście inne kolory?
Macie swój ulubiony błyszczyk?
Pozdrawiam,
Natalia
Ja prawdę mówiąc nie lubię błyszczyków...
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś za nimi nie przepadałam ale ostatnio się do nich przekonałam:)
UsuńDawniej uwielbiała błyszczyki, teraz zdecydowanie wolę maty :)
OdpowiedzUsuńNa moich ustach maty nie wyglądają niestety najlepiej:(
UsuńOstatnio polubiłam takie delikatne błyszczyki :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŚliczny kolor :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny, lubię takie delikatne podkreślenie :)
OdpowiedzUsuńOglądałam ostatnio tutorial Red Lipstick Monster i ona zawsze mówi, żeby nie pokazywać kosmetyków na ręce tylko na sobie, bo skóra dłoni ma zupełnie inną fakturę niż ta na ustach czy twarzy. :) Myślę, że wolałabym zobaczyć jak ten błyszczyk wygląda na twoich ustach, bo kosmetyki uwielbiam i kupuje na tony. :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię delikatne błyszczyki.
OdpowiedzUsuńja i błyszczyki nie darzymy się miłością;p
OdpowiedzUsuńdawno juz nie uzywalam blyszykow
OdpowiedzUsuńI like this sheer color
OdpowiedzUsuńbest
Ładnie wygląda, ale nie znoszę, gdy lepią mi się usta ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolę pomadki, chociaż w tym błyszczyku urzekły mnie świecące drobinki, może spróbuję?
OdpowiedzUsuńPiękny jest :) Lubię błyszczyki, ale zazwyczaj z nich rezygnuję ze względu na to, że wiatr i rozpuszczone włosy to nienajlepsze połączenie :/
OdpowiedzUsuńGdyby wytrzymał 6 godzin na ustach to byłby cud ;)
OdpowiedzUsuńJest o jeden z moich ulubionych błyszczyków ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://snowarskakarolina.blog.onet.pl/
Jest o jeden z moich ulubionych błyszczyków ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://snowarskakarolina.blog.onet.pl/
Ja jakoś nie przepadam za błyszczykami :)
OdpowiedzUsuńŁadny kolorek, choć wolę pomadki :)
OdpowiedzUsuńWygląda super, lubię takie delikatne błyszzcyki :)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam ich i nie planuje. Moje przygody z błyszczykami zwykle kończyły się źle i po prostu za 24zł mogę kupić sobie nawilżającą, mocno kryjącą pomadkę :) I to mi bardziej odpowiada.
OdpowiedzUsuńśliczny :)
OdpowiedzUsuń