Jesteś
zmęczona? Jesteś senna? Brak Ci energii? Wszystko Cię przytłacza? Jeżeli choć
na jedno pytanie odpowiedziałaś twierdząco to koniecznie musisz poddać się
terapii. Jakiej? Najlepiej książkowej. Zdecydowanie polecam poprawiacz humoru w
postaci „Łopatą do serca” Marty Obuch. Oj nie, nie jest to łzawe romansidło. To
kryminał z potężną dawką humoru. Zapraszam na recenzję.
Tytuł: Łopatą do serca
Autor: Marta Obuch
Wydawnictwo: Wydawnictwo Replika
Ilość stron: 328
Cena: 26,90 zł
Mąż
Michaliny, Henryk jest mafijnym bossem. Tylko dlaczego ona nic o tym nie wie?
Dowiaduje się przez przypadek w można powiedzieć nietypowych okolicznościach.
Zostaje porwana przez wspólnika męża spod Castoramy gdy kupuje łopatę, jako
prezent urodzinowy dla przyjaciółki Zuzy. Po powrocie do domu okazuje się, że
mąż ma nową kwaterę w … areszcie a ona w spadku po nim otrzymała lokatora w
postaci porywacza Igły. Na czas pobytu Henryka w areszcie ma chronić jego żonę,
ale czy tylko? Jak Misia z Zuzą poradzą sobie w nowej sytuacji? Czy w takich
okolicznościach można się zakochać?
Książka
Marty Obuch to wybuchowe połączenie kryminału, romansu i komedii. Choć mam
wrażenie, że wątek kryminalny stanowi bardziej tło całej powieści. Miłośnicy
mocnych wrażeń i książek, w których trup ściele się gęsto a bohaterowie nie są
tymi, za których się podają mogą poczuć się trochę zawiedzeni. Na pierwszy plan
wysuwa się zdecydowanie humor sytuacyjny, kapitalne dialogi i cięte riposty.
Największą
zaletą książki są oryginalni bohaterowie. Każda z osób pojawiających się w
powieści, niezależnie pierwszo czy drugoplanowa, jest dopracowana, przemyślana
oraz bardzo wyrazista. Główne bohaterki Misia i Zuza to dwie przesympatyczne
wariatki. Bystre i bardzo ale to bardzo zawzięte. Jeżeli już postanowią
rozwikłać zagadkę to dopną swego powodując przy tym wiele komicznych sytuacji i
doprowadzając swego opiekuna do szewskiej pasji. Uśmiech na twarzy powoduje
także gangster Igła, policjant z krwi i kości Marchewka a także Riczarda
Kociołek.
„Łopatą
do serca” to gwarancja znakomitej rozrywki. Znajdziemy tu brawurowe pościgi,
przestępstwa, skradzione diamenty i jak na kryminał przystało nawet jednego
trupa. Wszystko napisane jest lekkim stylem a narracja z punktu widzenia wielu
postaci wprowadza fajne napięcie. Śmieszna od pierwszej do ostatniej strony. Nie
sposób zachować przy niej powagę także ostrzegam przed czytaniem książki w
miejscach publicznych, lepiej wybrać domowe zacisze.
Nie
planowałam tego ale myślę, że mały fragmencik nie zdradzający fabuły sprawi, że
tak jak ja zakochacie się w tej książce :)
(Główne
bohaterki koniecznie muszą się napić wina ale korkociągu brak)
„-Jak się zaraz nie
napiję wina, to skonam - oznajmiła zdeterminowanym głosem Zuza i z ogniem w
oczach zaczęła się rozglądać dookoła. Jej wzrok padł na wypatroszoną szufladę z
narzędziami, z której wyjęła... młotek. -Ha! - zakrzyknęła zwycięsko. - Tylko
daj mi jakąś ściereczkę, żebyśmy się nie pokaleczyły. A najlepiej dwie, bo
trzeba będzie przecedzić.
- Ale co ty chcesz zrobić? - Misia nie wierzyła. Uwielbiała dobre wino, często pomagało jej przetrwać samotne wieczory. Młotek w zestawieniu z boskim trunkiem dosłownie nią wstrząsnął.
- Ściereczki!
- Zuza, to jest Chateau Cornelien - próbowała tłumaczyć zdruzgotana, ale jej rozpacz bynajmniej nie spotkała się ze zrozumieniem.
- "Dupeaou Maryniou" - skwitowała bezlitośnie Zuza. - Srały muchy po francusku. To jest wino w zamkniętej butelce, a korkociąg szlag trafił. Młoteczek i durszlaczek! Już, już. (...)
- I teraz przecedzamy - komentowała zadowolona Zuza. - Cedzimy, powolutku, uważnie... Myślisz, że dwa razy wystarczy? Nasze "Dupeaou Maryniou" będzie lekko zajeżdżało lnem, ale to dodatkowy smaczek. Takie naturalne wzbogacenie bukietu można powiedzieć. (...)
- Taak, odcedzane dwukrotnie, bez chałtury. Leżakowane w durszlaku. Teraz lejek i voila! - Zuza z dumą wręczyła przyjaciółce kieliszek i naprawdę nie można jej było odmówić.
-Moje jelita to wytrzymają? Boję się, że jakieś szkiełko...
-Nie kraczemy. Filtrujemy dodatkowo przez zęby i się rozkoszujemy. Filtrujesz?
- Zaraz się rozpłaczę... Młotkiem? - Misia zaczęła na nowo przeżywać. - Już nie mówię, że białe wino powinno być przed podaniem schłodzone.
- I jest schłodzone, przecież leżysz pod lodówką. Co za maruda. Odwaliłam za ciebie czarną robotę, a ty narzekasz”.
- Ale co ty chcesz zrobić? - Misia nie wierzyła. Uwielbiała dobre wino, często pomagało jej przetrwać samotne wieczory. Młotek w zestawieniu z boskim trunkiem dosłownie nią wstrząsnął.
- Ściereczki!
- Zuza, to jest Chateau Cornelien - próbowała tłumaczyć zdruzgotana, ale jej rozpacz bynajmniej nie spotkała się ze zrozumieniem.
- "Dupeaou Maryniou" - skwitowała bezlitośnie Zuza. - Srały muchy po francusku. To jest wino w zamkniętej butelce, a korkociąg szlag trafił. Młoteczek i durszlaczek! Już, już. (...)
- I teraz przecedzamy - komentowała zadowolona Zuza. - Cedzimy, powolutku, uważnie... Myślisz, że dwa razy wystarczy? Nasze "Dupeaou Maryniou" będzie lekko zajeżdżało lnem, ale to dodatkowy smaczek. Takie naturalne wzbogacenie bukietu można powiedzieć. (...)
- Taak, odcedzane dwukrotnie, bez chałtury. Leżakowane w durszlaku. Teraz lejek i voila! - Zuza z dumą wręczyła przyjaciółce kieliszek i naprawdę nie można jej było odmówić.
-Moje jelita to wytrzymają? Boję się, że jakieś szkiełko...
-Nie kraczemy. Filtrujemy dodatkowo przez zęby i się rozkoszujemy. Filtrujesz?
- Zaraz się rozpłaczę... Młotkiem? - Misia zaczęła na nowo przeżywać. - Już nie mówię, że białe wino powinno być przed podaniem schłodzone.
- I jest schłodzone, przecież leżysz pod lodówką. Co za maruda. Odwaliłam za ciebie czarną robotę, a ty narzekasz”.
Czytałyście jakąś książkę tej autorki? A może macie
ochotę przeczytać właśnie „Łopatą do głowy”? Dajcie znać.
Pozdrawiam,
Natalia
Książki naprawdę pomagają zwalczyć zły humor!
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńAutorki nie znam ale sama okładka już mnie zachęciła bo lubię klimaty " Pin up girl" ;)
OdpowiedzUsuńTreść jest jeszcze lepsza od okładki :)
UsuńNie znam tej książki :)
OdpowiedzUsuńNa prawdę warto poznać:) W sprzedaży jest już druga część przygód Misi i Zuzy pt Francuski piesek. W weekend zaczynam czytać :)
UsuńPiękne zdjęcia! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń